Deska do krojenia to jednorazowy wydatek na dłużej. Moją ulubioną jest zielona plastikowa deska, którą mam już od roku. Łatwo utrzymać ją w czystości, umyć w zlewie i w zmywarce i nie tępi ona noży tak, jak inna deska, którą testowałam - szklana. Jest też decydowanie lżejsza i bardziej poręczna niż deska drewniana, którą dodatkowo trzeba konserwować, by drewno nie uległo zniszczeniu. Między jego szczeliny dostaje się woda, a wraz z nią bakterie i coraz trudniej ją doczyścić. Mam niezawodny sposób na czyszczenie deski do krojenia, Używam ją też w inny sposób niż standardowo. 

Jak dbać o deskę do krojenia?

Raz na jakiś czas, gdy po zwykłym myciu widzę, że plamy nie schodzą, używam specjalnej pasty wybielającej deskę. Pasta dodatkowo pomaga pozbyć się bakterii i odkaża deskę. Staram się używać 2 różnych desek: osobnej do mięsa i osobnej do warzyw i nabiału. Zdarza mi się zagapić, więc regularne czyszczenie jest konieczne. 

Z 2 łyżek sody, 1 łyżeczki wody i 1 łyżeczki z soku z cytryny robię gęstą pastę. Do tego dodaję kilka kropel naturalnego olejku eterycznego z drzewa herbacianego. To jeden z najmocniejszych naturalnych antyseptycznych olejków. Zawiera on terpinen-4-ol, który pozwala się pozbyć bakterii. Nakładam pastę na deskę, najpierw z 1, potem z 2 strony. Trzymam po 15 minut z każdej strony i zmywam szorstką stroną gąbki z płynem do mycia naczyń. Deska jest czysta, wyraźnie jaśniejsza i nie wydziela żadnego zapachu. Gdy już mam czystą deskę, wkładam ją do lodówki. 

Co deska do krojenia robi w lodówce?

Deska do krojenia w lodówce nie znalazła się tam przez przypadek czy moje roztargnienie. Powodem nie jest też chęć zachowania jej w czystości (w chłodzie bakterie rozwijają się wolniej niż w cieple czy w temp. pokojowej). Istnieje inny powód. 

 Dodatkowa półka w lodówce w postaci deski do krojenia to spore ułatwienie. Jest to dodatkowe miejsce, jeśli jesteście po dużych zakupach i brakuje wam już miejsca na produkty, a między półkami jest dość spora wysokość. Posłuży wam do położenia na płasko różnych produktów, na które wcześniej brakowało miejsca. U mnie w domu jest to umówiona półka z produktami z krótką datą, które trzeba zużyć w pierwszej kolejności. Zmniejszam w ten sposób ilość popsutych i wyrzucanych produktów. 

Deskę układam na płaskich, twardszych i stabilnych produktach. Jeśli macie deskę, która pasuje rozmiarem do podpórek na półkę, możecie ją ułożyć na nich, zamiast na produktach. W ten sposób, to, co trzeba zużyć, jest zawsze na wyciągnięcie ręki, a w lodówce nagle robi się więcej miejsca.

„Należy spożyć do” czy „najlepiej spożyć przed”?

Na produktach zobaczycie najczęściej 1 lub 2 adnotację. Czytając szybko i pobieżnie, można nie zwrócić uwagi na różnicę, ale jest ona znacząca. „Najlepiej spożyć przed” pozwala na więcej. Taki produkt można zjeść również po sugerowanym terminie. Jego wygląd, konsystencja czy smak mogą nieznacznie się zmienić, podobnie właściwości odżywcze, ale produkt wciąż nadaje się do spożycia. Do takich produktów należą m.in. kasze, ryż czy czekolada, która po terminie czasami miewa biały nalot. Najczęściej jest to tzw. wykwit cukrowy lub nagromadzony tłuszcz. Nie wpływa on jednak na smak produktu.

„Należy spożyć do” jest bardziej restrykcyjne. Dotyczy produktów, które po otwarciu szybko się psują, w tym nabiału, soków niepasteryzowanych, mięsa, ryb i ich przetworów, produktów garmażeryjnych czy wędlin. Jeśli nie chcecie sobie zaszkodzić, przestrzegajcie daty na opakowaniu.